Gdyby tak obiektywnie przeanalizować ludzkie życie to spotyka nas więcej rzeczy przyjemnych niż przykrych. Tylko że tego nie widzimy, bo nasz mózg koncentruje się na zagrożeniach. Dlaczego? Według psychologów rozróżnia się kilka zestawów emocji podstawowych, a jeden z najpopularniejszych zawiera: strach, złość, wstręt, smutek i radość. Jedna pozytywna emocja przy czterech negatywnych. I jak tu być szczęśliwym?
To bardzo proste. Trzeba zacząć od siebie. Dopiero, kiedy uporządkujemy własne życie jesteśmy w stanie zbudować szczęśliwe relacje z innymi. Ktoś mógłby zapytać:
-Ale jak to? Przecież to miłość i przyjaźń dają szczeście. Przecież mówi się, że szczeście jest wtedy prawdziwe, kiedy się je dzieli. A dzielić się nie można z sobą samym. Do tego potrzebny jest drugi człowiek, który nas dopełni.
To wszystko prawda. Tylko najpierw trzeba mieć się czym dzielić. Brzmi abstrakcyjnie, prawda? Też kiedyś myślałam, że moje szczęście jest zależne od innych ludzi, że sama nic nie znaczę. Przerażająca świadomość, że wystarczy chwila, moment kiedy przyjaciele się odwrócą i człowiek poczuje się nikim. Otóż nie tędy droga. A co jest pierwszym krokiem do szczęścia? Zadbanie o poczucie własnej wartości.
Żeby wiedzieć od czego zacząć, należy zwrócić uwagę na trzy sprawy:
- wszystko, co człowiek myśli o sobie samym, zarówno pozytywnie jak i negatywnie, wartościowanie własnych cech i zachowań
- uczucia jakie człowiek żywi do siebie samego, stopień samoakceptacji lub samoodtrącenia
- wszystkie zachowania względem siebie samego
Żeby w pełni zobaczyć jakie mamy poczucie własnej wartości trzeba zadać sobie kilka pytań dotyczących tych trzech czynników. Jaki jestem i jaki chciałbym być? Czy lubię siebie samego? Zasługuję na miłość, przyjaźń, akceptację? Jak stawiam siebie samego w relacjach z innymi? Czy dbam o samorealizację? Czy stawiam potrzeby innych nad własnymi?
U mnie przełom nastapił w momencie, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie muszę być niewolnikiem schematów. To samo towarzystwo, te same miejsca, te same słowa, te same radości i cierpienia. I to wszystko w zapętleniu. Tylko po co w tym wszystkim tkwić jeśli nie odczuwasz prawdziwej radości? Bo tak wygodniej i łatwiej? Bo wszystko jest znane?
Pewnie też czujesz poczucie winy, wstydzisz się bo inni osiągnęli więcej, czujesz się nieakceptowany w swoim środowisku, wydaje Ci się, że Twoje błędy życiowe nigdy nie pozwolą Ci ruszyć do przodu. KONIEC Z TYM.
Musisz zacząć pracować nad sobą. Jesteś najważniejszą osobą w swoim życiu. I nie możesz stawiać dobra innych nad swoim. Nie możesz się bać walczyć o swoje. Zacznij zauważać pozytywne rzeczy dookoła. Po co? Żeby nadać swojemu życiu sens. Czuć się szcześliwym. I być gotowym do wejścia w pełne relacje z drugą osobą. Prawdziwą miłość możemy ofiarować dopiero w momencie, kiedy pokochamy samych siebie. Nie jesteśmy czyjąś połówką. Jesteśmy całością. Tylko dwie całości mogą stworzyć jedność.
Warto walczyć o siebie, ale nie będzie to droga usłana różami. I nie zawsze będzie łatwo. Przyjdą momenty ogromnego zwątpienia, ale mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że warto. Od czego zacząć? Od rozejrzenia się w swoim otoczeniu i zastanowieniu się, co nam najbardziej przeszkadza, a z czym boimy się rozprawić. Może to będzie znajomość z osobą, która dowartosciowuje się naszym kosztem, może zdanie matury, albo znalezienie lepszej pracy. Ważne żeby zrobić pierwszy krok i pozbyć się tego, co nas najbardziej blokuje.
Musisz odnaleźć w sobie dobro. Pozwolić temu dobru wybić się ponad wszystko co negatywne. Nawet jeżeli na początku będzie trudno zauważyć cokolwiek pozytywnego. I tutaj moja kolejna propozycja. Wypisz sobie 10 rzeczy, które w ostatnim tygodniu sprawiły Ci radość. I powtarzaj to ćwiczenie, a z czasem zwiększ częstotliwość. Rób listę raz na 5 dni, później co 3 dni, a po jakimś czasie codziennie. Odnajdź w sobie siłę, dbaj o siebie, o swoje szczęście, bo nikt nie zrobi tego za Ciebie...
Kilka miesięcy temu miałam taki czas, że co by się nie działo - byłam szczęśliwa - i nie było to uzależnione od nikogo, cieszyłam się tym, co mam i kim jestem. Teraz tak trochę nie umiem, ale się staram. Gorzej jest z rozprawianiem się z tym co wokół, bo właściwie to nie wiem, z czym/kim powinnam.
OdpowiedzUsuńA co do ostatniego pomysłu, to ja mam swój słoik szczęścia i każdego dnia staram się coś tam wrzucić :).