niedziela, 13 września 2015

O zadawaniu pytań


A co to jest? A dlaczego tak? A czemu ta pani tam idzie? A dlaczego nie wolno przechodzić przez ulicę? A czemu to, a czemu tamto? 
Czemu, czemu, czemu?!

Małe dzieci zadają mnóstwo pytań. Są ciekawe wszystkiego co się wokół nich dzieje. Każda nowa rzecz to powód do zadania kilkunastu pytań. Wypytują o każdy, nawet najdrobniejszy, szczegół. Tylko z biegiem lat ta, wbrew pozorom, bardzo ważna umiejętność zanika.
Jako dorośli przestajemy zastanawiać się nad wieloma sprawami. Nasze codzienne życie nie jest już dla nas tak interesujące. Przestajemy sobie zadawać pytania: co robię, czy się w tym spełniam, jaki to wszystko ma sens?

Bardzo często działamy po omacku, pod wpływem impulsu. Podejmujemy decyzje nie zadając sobie wcześniej ani jednego pytania. Czy to będzie dobre dla mnie? Czy to przyniesie mi korzyści? Dlaczego tak się zachowuje? Czemu ktoś mnie do tego nakłania? Jaki ma w tym cel? 

Jako dzieci nie mieliśmy oporów. Potrafiliśmy wprost pytać innych o to dlaczego traktują nas w dany sposób. W czasie dorastania wykształcił się w nas strach. Tak właśnie - strach. Boimy się pytać innych o to, co czują, czemu się tak zachowują, czemu wysyłają sprzeczne sygnały. Zatraciliśmy w sobie umiejętność bezpośredniej rozmowy, rozmawiamy ogólnikami, boimy się usłyszeć prawdę, więc nie wnikamy w szczegóły. Często też wykorzystujemy osoby trzecie żeby się czegoś dowiedzieć,  na przykład nasyłamy przyjaciółkę żeby dyskretnie się dowiedziała czegoś od chłopaka, który nam się podoba czy wypytujemy wspólnych znajomych i z tych elementów próbujemy ułożyć pełen obraz. Tylko, że on nigdy nie będzie wyraźny. Każda osoba ma inne spojrzenie, przekazywane z ust do ust szczegóły się zmieniają i przestają do siebie pasować. To tak jakby wziąć po 20 puzzli z trzech opakowań i próbować ułożyć z nich jeden obrazek. Niektóre elementy będą do siebie pasować, ale nie stworzą całości.

Co z tego wynika? Niezdrowe relacje. Ze sobą samym i z innymi ludźmi. Kiedy zbyt ufnie podchodzimy do drugiego człowieka i dajemy mu się prowadzić bez wnikania w szczegóły to najczęściej bardzo wiele na tym tracimy. I nie mówię, że mamy być podejrzliwi, sceptyczni, nikomu nie ufać. Nie o to chodzi. Chodzi o to, że musimy nauczyć się rozpoznawać z kim warto marnować swój czas. I zadać sobie kilka pytań: kim właściwie dla mnie są ci wszyscy ludzie dookoła? Z kim chcę utrzymać kontakt? O kogo chcę walczyć? Kto pomaga mi stawać się lepszym człowiekiem? 
Jest też jedno z pytań, które rzadko jest zadawane drugiej osobie w odpowiednim momencie. Zazwyczaj jest to w chwili kryzysu, taki mały krzyk rozpaczy. A powinno być zadane dużo wcześniej. I może warto zadać je osobom z którymi mamy nieokreśloną relację. Kim ja właściwie dla ciebie jestem?

1 komentarz: