czwartek, 28 lipca 2016

O językach miłości słów kilka...



Dawno już mnie nie było. Nie było czasu, tematów, inspiracji. Dzisiaj w końcu obejrzałam konferencję ojca Adama Szustaka o której myślałam już dawno. Opowiedział mi o niej dobry kolega kilka miesięcy temu. Chodzi o konferencję wygłoszoną w Krakowie o tym jak się dogadać w związku. O TUTAJ możecie sobie ją obejrzeć. I nadaje się o ona nie tylko dla wierzących, bo zawiera prawdy które działają we wszystkich związkach. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że można podpiąć pod zawarte tam informacje wszystkie relacje ludzkie. Oczywiście głównie damsko-męskie, ale nie o tym miało być.

W swojej konferencji ojciec Szustak poruszył ważną sprawę jaką są języki miłości. I na nich chcę się dzisiaj skupić. Najważniejsze, czyli czym one są. To tak jakby porównać człowieka do jakiegoś pojemnika, a wspomniane języki miłości do substancji go wypełniających. Tak jak pudełka do przechowywania żywności (szczególnie znane studentom :)). Są ich różne rodzaje: takie które można mrozić, do ciepłego jedzenia, z funkcją termosu, albo schładzania. Mogłabym wymieniać tak jeszcze wiele, ale chodzi o sam fakt pokazania przeznaczenia tych produktów. Każde ma inne. Oczywiście, pojemnik do mrożenia równie dobrze sprawdzi się do przechowywania w szafkach lub w lodówce. Z tym, że został stworzony z tym jednym konkretnym przeznaczeniem. Tak samo jest z ludźmi. Każdy z nas ma ukształtowany swój język miłości, czyli sposób w jaki odbiera miłość. Czuje się kochany kiedy inni traktują go w konkretny sposób.

Można wyróżnić pięć języków. Pierwszy z nich to "język akceptacji". Ja bym go nazwała językiem komplementów, chociaż może to zbytnie uproszczenie, ale tak łatwiej zrozumieć. Posiadają go ludzie, którym największą przyjemność sprawiają słowa. Czują się kochani i docenieni, kiedy ktoś ich chwali. To słowa podkreślają ich wartość. Zauważenie prostych czynności, pochwalenie, komplement. Taka osoba potrzebuje żeby zobaczyć jej starania i docenić je SŁOWAMI. To jest ta substancja, która wypełnia jego pojemnik.

"Język spędzania czasu" ma bardzo wymowną nazwę. Tutaj substancją jest CZAS połączony z UWAGĄ. Osoby te czują się kochane, kiedy zwraca się na nie uwagę. Nie sztuką jest siedzieć w jednym pokoju i patrzeć się w telewizor czy telefon. Osobą, które mają ten język chodzi o koncentrowanie na nich swojej uwagi. Wspólne aktywności, rozmowy, wyjścia, zainteresowania. Nie chodzi o siedzenie obok siebie, ale zwracanie na siebie uwagi.

Trzeci z języków to "służby". Nie brzmi to może altruistycznie i ociera się o egoizm, ale to tylko pozory. Tutaj ważne są CZYNY. Takie pojemnik napełnia się kiedy ktoś sprawia im przyjemność robiąc coś dla nich. Gotując obiad, sprzątając w domu, zawożąc gdzieś... Można wymieniać w nieskończoność. To taka jakby odwrotność "języka akceptacji''. Tutaj słowa nie mają aż takiego znaczenia, a czasami mogą powodować odwrotny skutek. Dla takiej osoby ważniejsze od usłyszenia ''Kocham cię, jesteś piękna'' jest zobaczenie tego w rzeczywistości. Wtedy gdy otwierasz jej drzwi, pomagasz nieść zakupy, gdy gotujesz jego ulubioną zupę, albo pierzesz mu koszule. Nie chodzi oczywiście o zatracanie się w tym i usługiwanie, ale dla tych osób pewne czynności są równoznaczne z okazywaniem miłości. 

''Język prezentu'' dotyczy tych, którym potrzebna jest MATERIALNOŚĆ. Nie należy tego mylić z materializmem, który z miłością niewiele ma wspólnego. To nie muszą być wielkie rzeczy, ale ważne żeby można było ich dotknąć. Bukiet kwiatów, drobnostka, polny kwiatek zerwany na spacerze, liścik zostawiony w domu/plecaku/torbie i tak dalej... Chodzi o sam kontakt fizyczny, coś co można dotknąć, obejrzeć, schować, przetrzymać. Myślę, że tacy ludzie to trochę sentymantaliści. Gromadzą małe pamiątki, czują się wyjątkowo otoczeni przedmiotami. I jeszcze raz zaznaczę, niekoniecznie drogimi. Ważne, że te rzeczy są wypełnione uczuciem. Czasem zasuszony kwiatek po latach ma większą wartość niż złoty łańcuszek.

I na koniec chyba mój ulubiony ''język dotyku''. Odbieranie miłości przez KONTAKT FIZYCZNY. Absolutnie oddzielony od seksualności (jak podkreśla ojciec Szustak, to mamy wszyscy, bez względu na język miłości). Tutaj, podobnie jak wyżej, liczy się zetknięcie, poczucie. Tylko nie przedmiotu, a ciała drugiej osoby. Przytulanie, złapanie za rękę, poprawienie opadającego kosmyka włosów... Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Nie chodzi o to by być do takiej osoby ciągle przyklejonym, ale nie można zapominać o tym dotyku. To mogą być subtelne gesty, ale najważniejsze żeby były.

I koniec wyliczanki. Słowa, czas i uwaga, czyny, materialność, kontakt fizyczny. Pięć rodzajów pojemników. I każdy ma tylko jeden. Oczywiście, każdy chce być adorowany, chce żeby mu poświęcac czas, dawać prezenty, wyręczać czy dotykać. To nie ulega dyskusji, ale tylko jedna forma jest najważniejsza. Wtedy jest nam najlepiej, czujemy się naprawdę kochani.

Jak nietrudno zauważyć, z związkach niezwykle rzadko bywa, że dwie osoby mają ten sam język miłości. Często przez to dochodzi do nieporozumień, bo chcemy być dla drugiej osoby jak najlepsi. Tylko nie robimy tego w najlepszy sposób. Wydaje nam się, że to co dobre dla nas jest też dobre dla drugiej osoby. Tutaj nie sprawdza się zasada; Traktuj innych jak sam chciałbyś być traktowany. To, że Ty kochasz prezenty nie znaczy, że są najważniejsze dla drugiej osoby. Może często słyszysz komlementy, ale nie działają one na Ciebie aż tak bardzo, bo zamiast słów chciałbyś wspólnie spędzonego czasu. Musisz dowiedzieć się, jaki masz język miłości i jaki ma ważna dla Ciebie osoba. Wtedy wiele się uprości. Nie pozwól by wasze pojemniki pozostały puste, bo to oddali Was od siebie.

Na koniec krótkie zadanie domowe i wskazówka ode mnie. Dowiedz się jaki masz język miłości. Jak? Najprościej. Zastanów się kiedy czujesz się najbardziej kochaną osobą na świecie. Co sprawia, że dzień staje się lepszy. A później o tym kiedy czujesz się źle, czego Ci w takim momencie brakuje. I dowiedz się jaka jest Twoja substancja dopasowana do pojemnika. Spytaj o to samo bliską Ci osobę. Porozmawiajcie, wyjaśnijcie sobie. Będzie Wam łatwiej okazywać uczucia wiedząc, czego oczekuje druga osoba. 

A tymczasem ja się żegnam, nie wiem na jak długo tym razem :).