Miałam już kiedyś gościnny wpis na blogu. O tutaj. Niedawno też dostałam przemyślenia jednej z moich znajomych. Postanowiłam je tutaj dodać w zasadzie bez mojego komentarza, bo ten jest niepotrzebny, treść jest jakby wyjęta z mojej głowy. Dlatego zapraszam do czytania. I do tego koniecznie włączcie sobie Domowe Melodie (klik). Wspaniale wpisują się w klimat. W końcu czekanie to takie jakby wszystko.
Zrobię dla Ciebie wszystko... Słowa, które każdy z nas od kogoś usłyszał lub sam wypowiedział. Jest to w jakiś sposób obietnica dana komuś bliskiemu. Nie ma znaczenia jak intensywna jest znajomość - składamy je zarówno w związkach jak i przyjaźni. W każdej z tych relacji zdarzają się chwile euforii, kiedy wszystko układa się idealnie, a partner czy przyjaciel staje się najważniejsza osobą. Są też chwile, w których mamy wiele wątpliwości, bo nasze drogi gdzieś się mijają. Zapominamy o tym, co dobre, a pryzmatem, przez który patrzymy na świat staje się obecna sytuacja. Czasem męcząca i wyniszczająca. I co wtedy ze słowami , które są tak poważne i zostały już wypowiedziane? Tu pojawia się problem...
Dajemy komuś tyle, ile sami chcielibyśmy otrzymać. Darząc kogoś uczuciem, oczekujemy tego samego. Niestety. często robimy więcej niż sami dostajemy. Dlaczego? Bo każdy z nas jest inny, każdy inaczej okazuje uczucia i czego innego oczekuje. Czasami nawet nieświadomie mówimy lub myślimy "zrobię dla niej/niego wszystko". I wtedy wszystko inne staje się nieistotne. Liczy się to, co czujemy. Tylko co jeśli nasze starania mają się nijak do oczekiwań, a rzeczywistość pokazuje, że dana osoba nie jest warta naszego wysiłku? Trzeba się wtedy zastanowić czy czekanie w nieskończoność naprawdę ma sens...
Czy jesteśmy w stanie poświęcać swój czas i uczucia tylko po to, żeby nam samym było lżej? Czy przypadkiem czekając na te jedną osobę, nie stracimy kogoś, kto byłby dla nas lepszy i kto wtedy czeka właśnie na nas? Każda relacja czegoś nas uczy. Każdemu zdarzają się błędy, ale chyba największym z nich jest oddać się bez reszty komuś, kto tego nie doceni i nie odwzajemni choćby w setnej części. Dlaczego? Może nigdy nie traktował nas tak samo jak my jego. I mało prawdopodobne jest, że to się zmini. Ludzie często tworzą barwne wyobrażenia czegoś, co kompletnie mija się z rzeczywistością. Podobnie jest z wypowiadaniem tak ważnych słów. Wielokrotnie są one przypływem chwilowych emocji. Szkoda że później stają się gorzkim rozczarowaniem...
Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że składanie obietnic to niebezpieczna droga... Często to droga autodestrukcji. Kiedy w danej relacji nie układa się tak, jakbyśmy tego chcieli i w jakiś sposób uciekamy od próby naprawienia, okazuje się, że słowa, które miały być motorem napędowym są puste. Często bez jakiegokolwiek pokrycia... Może ważniejsza od słów jest sama obecność? Nie rzucamy wtedy słów na wiatr, a bycie przy kimś w momencie, kiedy dana osoba tego potrzebuje, znaczy dużo więcej niż słowa wypowiedziane tylko po to, żeby było miło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz