Znacie te wszystkie mądrości z gadżetów dostępnych w sklepach? Te wszystkie naklejki na ścianę, ramki, świece, koszulki z motywującymi treściami? Oczywiście najlepiej w języku angielskim, bo takie się sprzedają. Nie mam absolutnie nic przeciwko temu, sama chętnie bym kilka takich ozdób kupiła (chociaż niektóre zabijają mnie swoją tandetnościa :)). I właśnie jedna z nich wpadła mi w oko podczas wczorajszych zakupów. Moją uwagę przyciągnęła nie sama świeca, a napis na niej.
Nie chcę perfekcyjnego życia. Chcę szczęśliwego życia.
I to była kwintesencja moich ostatnich przemyśleń. Wszystko, co dogłębnie analizowałam, układałam sobie w głowie ma wydźwięk w tych kilku słowach.
Każdy z nas chciałby mieć piękne życie. Mogę się założyć, że w marzeniach widzicie siebie szczęśliwych, z bliskimi obok, panuje sielanka. Oczywiście, nikt nie myśli o problemach. Najlepiej jakby ich nie było, więc często je ukrywamy. Przed sobą i innymi. Tylko nie o to w tym wszystkim chodzi. Nie musi być przecież cały czas słodko i cukierkowo. Życie nie jest tylko pasmem sukcesów. Każdemu z nas coś czasem nie wyjdzie.
Do jakiegoś czasu też chciałam być perfekcyjna. Nie mówiłam innych o tym, co mi przeszkadza. Chciałam żeby wszystko było idealne, milczałam kiedy coś mi nie pasowało. I to mnie pogubiło. Omijanie problemów nie sprawiło, że zniknęły. To są takie sprytne bestie, które karmią się czasem. Narastają wraz z naszą ignorancją. Pozornie drobna rzecz, której wyjaśnienie zajęłoby jakieś 5 minut może przekształcić się w coś, co zrani nas na lata. Strach przed okazywaniem emocji, zamknięcie się w sobie, chęć zrobienia wszystkiego samemu. Właśnie to prowadzi nas do autodestrukcji. Nawet jeżeli robimy to w dobrej wierze. Nie chcemy zwyczajnie zawracać komuś głowy czy psuć szczęścia.
Wydaje nam się, że wszystkie nasze relacje powinny być perfekcyjne. Związki, przyjaźnie, stosunki w rodzinie. Chcemy dla innych jak najlepiej. Staramy się czasem aż za bardzo, unikamy rozmów o tym, co trudne. Wydaje nam się, że w ten sposób uszczęśliwiamy innych i budujemy na dobrym fundamencie. Prawda jest zupełnie inna.
To pewnie banalne porównanie, ale gdyby nie deszcz nie cieszylibyśmy się tak ze słońca, gdyby nie ból nie wiedzielibyśmy jak dobrze jest wtedy, gdy dobrze się czujemy, gdyby nie kłótnie to godzenie się nie byłoby tak dobre. I dotyczy to całego życia. Ono nie ma być perfekcyjne. Ma być szczęśliwe. Każdy z nas popełnia czasem błędy. Czasem takie, które ranią innych do głębi. Tylko nie chodzi o to, żeby ich nie było, bo to niemożliwe. Chodzi o to żeby się do nich przyznać. Umieć pokazać skruchę.
Tak samo, kiedy jesteśmy tą drugą stroną, tą jest zraniona. Jeżeli coś wam przeszkadza to mówcie o tym. Tłumaczcie, rozmawiajcie, rozwiązujcie wspólnie. Nikt nie jest z tytanu i każdy ma słabą chwilę. Ważne żeby to nie urosło do niesamowitych rozmiarów.
Nie zawsze wszystko będzie tak, jak sobie to wymyśliliśmy. Życie bardzo szybko weryfikuje nasze plany. Nie znaczy to, że będzie źle. Perfekcja jest męcząca. I nieosiągalna. Bądźcie szczęśliwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz