czwartek, 18 lutego 2016

Wracam stęskniona


Dzień dobry. Wróciłam. Nawet nie wiedziałam, że tak bardzo można tęsknić za pisaniem. Za tym stukiem klawiatury. Ci, którzy mieli okazję przebywać w moim towarzystwie, gdy piszę coś na komputerze wiedzą, że w zasadzie nie jest to stuk, a huk klawiatury. Moje palce stęsknione uderzają w klawisze z ogromną prędkością jakby bały się, że za chwilę się rozmyślę i po raz kolejny wyłączę zakładkę z blogiem i pozwolę sobie samej się poddać. Nie dzisiaj!

Po raz pierwszy nie przychodzę tutaj z konkretnym tematem. Przychodzę z tą tęsknotą za sobą samą. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że od zawsze lubiłam pisać i czytać. A jakiś czas temu pozwoliłam sobie wmówić, że pisanie nie jest dla mnie. Myślałam, że mnie to zanudzi, że pomyliłam się przy wyborze studiów. Byłam bliska zrezygnowania z tego co kocham. A przecież potrzeba pisania siedziała głęboko we mnie już od zawsze. Wiadomo, w międzyczasie pojawiały się marzenia o aktorstwie, psychologii i innych takich. Teraz już wiem, że to raczej nie moja ścieżka życiowa.

Od zawsze coś pisałam. Naiwne dziecięce opowiadania, wierszyki zakochanej nastolatki, szkice, kilkakrotnie blogi. Do dzisiaj trzymam schowane niektóre próby literackie. 
Uwielbiam czytać i kupować książki. Mam całkiem pokaźnych rozmiarów prywatną bibioteczkę na którą wydałam mała fortunę. Czasem wyobrażam sobie książkę z własnym  nazwiskiem na tej półce. To było od zawsze moje marzenie. Jakiś czas temu ktoś mi o tym nieświadomie przypomniał, nawet jeśli tylko w formie żartu. 

Całe życie myślałam, że ta tęsknota w moim sercu to nieobecność innych. Po części pewnie tak, ale z tym nauczyłam się sobie radzić. I wtedy powolutku przebiła się ta prawdziwa potrzeba. Pisania. Nawet jeżeli nie będę mogła się dzięki temu utrzymać. Nawet jeżeli nie będzie to wybitne. Nawet jeżeli będę pisać do szuflady. Od dzisiaj skończyłam tylko za tym tęsknić. Od dzisiaj to się dzieje. 

I mam nadzieję, że będziesz mi towarzyszyć w mojej przygodzie z pisaniem, kimkolwiek jesteś Drogi Czytelniku.

1 komentarz:

  1. ale pięknie Madziu! Kibicuję, dąż do tego celu, a własna książka jest pewnie bliżej niż myślisz :)

    OdpowiedzUsuń